charity shops w Polsce raczej nie funkcjonują za dobrze, ale second handy istnieją, i mają nie tylko obciachowe ciuchy. Zdarzało mi się robić sensowne zakupy za mniej niż filmowe 80 PLN/20 USD. Nie mówiąc o tym, że (jak wie każdy filolog) można tam znaleźć książki w najdziwniejszych językach. Oczywiście przeskok z Armaniego będzie raczej gwałtowny :D ale przy odpowiedniej dozie cierpliwości znajdzie się tam nawet sukienka sylwestrowa.